czwartek, 31 grudnia 2015

52 (podsumowanie mamazonkowego 2015)

Witam Was z krainy urlopu,który musiałam wziąć w zasadzie przymusowo, ponieważ w okresie między Świętami Bożego Narodzenia, a Nowym Rokiem przedszkole Młodego jest zamknięte. A zatem siedzimy sobie w domu i spędzamy miło czas.
Wczoraj odwiedziła nas Natalia,moja koleżanka ze studiów, która uprawiając dosyć nietypowy zawód modelki żyje wciąż na walizkach i w okresie świątecznym wpada do Berlina odwiedzić swoją babcie, nigdy też nie zapomina o odwiedzinach w naszych skromnych progach. Słuchając jej relacji o tym co robiła i gdzie była przez ostatnie pół roku (ostatnio widziałyśmy się w czerwcu) przyszło mi do głowy Ależ ja mam nudne życie i przed oczami przeleciał mi 2015, który ostatnimi czasy kojarzy mi się tylko i wyłącznie z pracą. W zeszłym roku pisałam o tym jak w planach mam szukanie stażu i stałego zajęcia. Plany zostały zrealizowane, chociaż możne nie do końca zgodnie z planem, hehe. Staż udało mi się odbyć już na początku roku,a to za pomocą uprzejmości małej firemki Maiami. Miałam tam okazję podglądać jak powstaje kolekcja, a także porobić trochę sampli i pomóc w przegotowaniach książki zamówień. Niestety staż był bezpłatny, a z powodu nowych regulacji prawnych osoba z wyższym wykształceniem nie może odbywać bezpłatnego stażu dłużej niż miesiąc. (Państwo Niemieckie próbuje w ten sposób nakłonić pracodawców do chociaż minimalnego wynagrodzenia dla pracowników "uczących się". Oczywiście efekt jest taki, że na staż przyjmuje się teraz tylko studentów, ponieważ ich ten przepis nie obowiązuje). Swoją drogą, dłużej niż miesiąc za 0 Euro raczej bym tam nie siedziała, chociażby z tego względu, ze mam dziecko na utrzymaniu dlatego też zaraz po praktykach zabrałam się za szukanie pracy. Trochę mi zeszło, bo bardzo chciałam znaleźć coś w zawodzie, co w Berlinie graniczy z cudem, bo to raczej miasto start-up'ow i freelancerow, niż firm odzieżowych. Po trzech miesiącach moja desperacja sięgnęła zenitu (jestem niecierpliwa, wiem) i doszłam do wniosku że lepiej będzie robić cokolwiek niż dalej stać w miejscu. Do takiego wniosku doszłam też odczuwając, że mój niemiecki po kilku miesiącach braku kontaktu z ludźmi mocno zubożał, a nie po to siedziałam prawie 1,5 roku na kursie żeby obrócić cały swój wysiłek w nicość. I w ten oto sposób znalazłam się w firmie Henry Bay Fashion, gdzie w sprzyjających okolicznościach przyrody przeszłam od maja do września od roli sprzedawcy po rolę menagera sklepu. Firma, czy raczej marka odzieżowa dopiero raczkuje na rynku, a ja staram się, w miarę możliwości uczyć rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Mam nadzieję, że w przyszłości te wiedzę wykorzystam, a poza tym mam bardzo fajny Team, składający się z trzech przesympatycznych dziewczyn.
Poza pracą nie działo się u nas nic wyjątkowego, co zapewne zdążyły odnotować osoby śledzące tego bloga. Cieszymy się zdrowiem i spokojem, myślę, że na razie więcej nam nie trzeba. 2016 będzie bogatszy w podróże małe i duże (mamy już kilka w planie), wracam też do tematu rekonstrukcji piersi, ale o tym opowiem Wam innym razem, a dziś życzę Wszystkim super zabawy no i przede wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku!




środa, 16 grudnia 2015

51 (co trzylatkowi w duszy gra, czyli propozycje prezentów np. z okazji Świąt)

Tak jak niedawno obiecałam dziś będzie post o prezentach, tym razem dla trzylatka. Możecie moje propozycje potraktować jako świąteczne lub urodzinowe, część przedmiotów nadaje się także do uskuteczniania rozpieszczania. A zatem:

1. Stemple/pieczątki, nasz ostatni hit zabawowy. Mały i niedrogi prezent, a cieszy nie tylko tych najmniejszych. Kiedy nasze dziecko pojęło ostatecznie, że ściany, drzwi i śnieżnobiała pościel to nie płótno malarskie i co za tym idzie polubiło papier możemy podarować mu zestaw pieczątek z kolorowymi tuszami. My mamy taki z motywami zwierzątek, ale oczywiście na rynku znajdziemy masę innych. Mogą być drewniane, mogą plastikowe. Rozpiętość cenowa zależnie od wielkości zestawu od 15 do 60 zł.




2.Karmnik dla ptaków- absolutny hit prezentowy ostatnich urodzin Młodego, czyli drewniany karmnik dla ptaków, który dziecko może samo pomalować. Świetny sposób na spędzenie czasu z rodzicami, no i nieoceniony wprost aspekt edukacyjny. Domek dla ptaków można kupić na allegro w bardzo przystępnej cenie, ale też w sklepach z artykułami do decoupage. Bardziej ambitni np. tatusiowie na pewno potrafią zrobić coś takiego samemu, warto przypomnieć sobie lekcje ZPT.


3. Książki z serii Opowiem ci mamo. Świetne ilustracje, fajne historyjki, a do tego zagadki. My mamy Opowiem ci mamo co robią auta oraz Opowiem ci mamo co robią pająki. Na pewno zaopatrzymy się także w tom o narzędziach i samolotach. 




4. Drobne instrumenty muzyczne. Propozycja tylko dla rodziców o mocnych nerwach, jeśli chcemy coś w tym stylu sprezentować dziecku znajomych, lub rodzinie warto się wcześniej skonsultować, żebyśmy nie wylądowali na czarnej liście. Nasz mały instrumentalista jest szczęśliwym posiadaczem fletu, grzechotki (nie wiem czy tak się to fachowo nazywa, ale dzwoni przy potrząsaniu) i trójkąta. Ten ostatni dostał na urodziny w przedszkolu i wydaje mi się idealny na ten wiek, chociaż słysząc jak śpiewa wyuczone piosenki wnioskuję, że muzykiem nie zostanie. 

5. Puzzle, układanki, gry. Już od dłuższego czasu bawimy się grą edukacyjną Prawy do lewego, polegającą na poszukiwaniu dwóch części obrazka. Obrazków jest stosunkowo dużo dlatego warto na początku wyłożyć tylko część. Sprytniejszym malucho możemy zaproponować wersję trudniejszą, czyli z obróconymi kartami obrazkiem w dół, dzięki czemu gra zamienia się w trudniejszą wersję Memory. 



Puzzle to zawsze dobry pomysł na prezent. Jednak przed zakupem lepiej upewnić się, co jest teraz na tak zwanym "topie", czy jest to Frozen, czy może Kubuś Puchatek albo Strażak Sam. Z Młodym przygodę z Puzzlami zaczęliśmy od Myszki Miki. Trzylatek powinien bez problemy poradzić sobie z układanką od 12 elementów wzwyż.