Jeśli ten rok będzie przebiegał w
takim tempie i w takim natężeniu obowiązków i doznań, to
istnieje duże prawdopodobieństwo, że za chwilkę pojawi się tutaj
podsumowanie 2016. Dziś korzystam z faktu, że muszę napisać coś
do pracy i żeby lepiej mi szło, postanowiłam napisać post na
bloga, zrobić taki swego rodzaju rozbieg. Jak się domyślacie nie
zaglądam tutaj za często z bardzo prozaicznego powodu, jakim jest
brak czasu. Praca, młody, obowiązki domowe plus dodatkowe atrakcje
w postaci wyjazdów zapełniają nasz kalendarz po brzegi. Jestem do
tego stopnia wykończona, że osiągnęłam mistrzostwo świata w
zasypianiu- udaje mi się w kilka sekund. Wiele się dzieje, nie
dzieje się też nic specjalnego. Od początku roku byłam już dwa
razy w Polsce, raz bo musiałam wybrać zaległy z 2015 roku urlop, a
drugi raz, bo tak mi się pięknie ułożył plan pracy, że mogłam
na chwilę wyskoczyć. Zrobiliśmy sobie też bardzo krótkie, acz
treściwe w miłe wspomnienia ferie w Górach Harzu. Napiszę o tym
na pewno osobny post na gerliszce i niezwłocznie was o tym
poinformuję. Od początku roku, a zasadzie od połowy lutego próbuję
też znaleźć nową pracę, nie będę was wprowadzać w szczegóły,
bo jest to zwyczajnie mało interesujące. Idzie opornie, ale w
porównaniu do poprzedniego roku i tak super, bo zapraszają mnie na
rozmowy. Rok temu mogłam liczyć jedynie na mail z odmową. Także
jest progres. Może wkrótce mi się uda. Trzymajcie kciuki.
Zdrowotnie (mam nadzieję) bez zmian.
Za dwa miesiące czeka mnie mammografia, której wolałabym nie
robić, ale jeśli chcę być leczona zgodnie z zasadami współczesnej
medycyny to muszę się dostosować i nie marudzić. Wiem już teraz,
że będzie mnie to kosztowało dużo stresu, ale w tej dziedzinie
mam już duże doświadczenie. No dobra, rozkręciłam się, mogę
pisać do pracy. Pozdrawiam Was ciepło.